Monday, August 11, 2014

Opłaty za szpital z ubezpieczeniem podst. z APC, kontynuacja zajęć, odpowiedzi na pytania... Czyli co u mnie, poza podróżowaniem?

Hejka!

Dzisiaj piszę notkę wszystko-i-nic (nawiasem mówiąc - spóźniłam się o dzień, ale ciiiiii!). Zacznę od tego, że dostałam dwa krótkie pytania pod moimi starymi postami, więc odpowiem na nie w tym poście, żeby było łatwiej znaleźć odpowiedzi, a i może innym się coś przyda.

Szybkie info na początek... Uległam modzie i założyłam Instagram... Oh! Nie wiem, jak często będę dodawać fotki i czy w ogóle będę to robić, ale zobaczymy... Lubię podglądać innych ;). Zapraszam TUTAJ!

"Dlaczego musiałaś robić drugie prawko?"
Nie za bardzo wiem, czy zrozumiałam, co znaczy "drugie prawko". Przyleciałam do Stanów mając moje polskie prawo jazdy oraz międzynarodowe prawko, które jest obowiązkowe. W Georgii chciałam zrobić stanowe prawo jazdy, ale w końcu tego nie zrobiłam. Niektóre stany wymagają tego, by osoby, które przyjeżdżają, jeździły na ich lokalnym prawie jazdy, a inne nie.

"Czy za kursy, które wybierasz, musisz płacić?"
Za większość kursów trzeba płacić, ale są też takie, które są darmowe (ja taki wybrałam). Jeśli chodzi o konkretne ceny, to zależy od rodzaju kursu, uczelni, itp. Rodzina musi dać dodatkowe $500 swojej au pair na kurs. Można zrobić więcej, ale za każde dodatkowe płaci się samemu (chyba że trafi się na super rodzinę, która będzie za wszystko płacić). To pięć stów czasami wystarcza, a czasami nie - jak wspomniałam wyżej.
A'propos, 18 sierpnia zaczynają mi się znów zajęcia. Już pewnie większość z Was wie, że wysłałam wniosek o przedłużenie programu na drugi rok (tak, w tym samym miejscu oczywiście), więc oznacza to, że zebrałam wszystkie potrzebne kredyty. Nie oznacza to jednak, że muszę przerwać kurs. Tak się złożyło, że znalazłam taki, który jest darmowy i w dodatku zazwyczaj interesujący, więc będę sobie dalej chodzić dwa razy w tygodniu. Szkoda, że nie mogę zbierać godzin od razu na drugi rok, bo szybciej bym wszystko miała. Chociaż... Nie wiem na pewno, bo nie pytałam, tak mi się po prostu wydaje.

Pamiętacie, jak pisałam jakiś czas temu, że w czasie, gdy byłam w Waszyngtonie, to trafiłam do szpitala? Wspominałam, że nie miałam przy sobie karty ubezpieczeniowej i nie pamiętałam żadnego numeru, więc wzięli tylko moje info i miałam czekać na rachunki. Postanowiłam o tym napisać, bo widziałam na fejsie, że pojawiają się czasami pytania, dotyczące ubezpieczeń au pair, itp., więc może Wam się te ciekawostki przydadzą.
Po dość niedługim czasie od tego przykrego incydentu, dostałam trzy rachunki ze wspomnianego już szpitala. Pierwszy, za sam przejazd karetką, był na $521. Drugi, za lekarza - $332. Trzeci, za leki i badania - $2,826! Z czego i tak dostałam już zniżkę -$1,600 z tego właśnie powodu, że nie miałam ubezpieczenia. W sumie - $3,679. Dostałam również list, że oni wiedzą, że nie mam ubezpieczenia (mam, ale nie miałam tej karty, więc tak, jakbym nie miała), więc mogę złożyć wniosek do szpitala o pokrycie kosztów. Tutaj więcej się nie wypowiem, bo nic o tym nie wiem, natomiast zalogowałam się na mój profil w firmie ubezpieczeniowej, by dodać wszystkie informacje, powysyłać to wszystko i czekać w nadziei, że coś mi pokryją i nie trzeba będzie płacić wszystkiego, bo to kupa forsy. Musiałam poprosić Nathana o pomoc w tym wszystkim, bo sama trochę nie ogarniałam, co gdzie i po co... Wszystko było zbyt skomplikowane.
Skończyło się na tym, że ubezpieczenie pokryło mi większość opłaty za karetkę, bo aż 500 dolarów, czyli do zapłaty zostało 21. I to by było na tyle. Nie pokryli mi nic więcej, więc zostało do zapłaty ponad 3 tysiące dolarów.
Przypominam, że wyjechałam z Gawo, a w Stanach jestem w AuPairCare i mam ubezpieczenie podstawowe. Moja rada dla Was - jeśli macie możliwość wykupienia jakichś dodatkowych, rozszerzonych ubezpieczeń - bierzcie wszystko, co się da! Ja nie interesowałam się żadnym rozszerzonym, bo po pierwsze, nie miałam wtedy na to kasy, a po drugie pomyślałam, że co mi się może stać... No i widzicie, przypadki chodzą po ludziach! Za tę kwotę, która mi została do zapłacenia, można by kupić bilety do Europy i z powrotem... dla trzech osób.

Pamiętacie ten dom, który budowali obok naszego? Mówiłam Wam, że było tu sporo drzew i się podłamałam, jak wszystkie wycięli i w ogóle. No to dom od dawna jest gotowy, a kilka dni temu wprowadziła się rodzina. Małżeństwo z trójką dzieci - dwóch chłopaków i dziewczyna. Strzelam, że najmłodszy ma jakieś 12 lat, a najstarsza jest dziewczyna i wygląda mi na jakieś 16. Trochę miałam nadzieję, że będą o wiele młodsze dzieci, no ale cóż. Mają dwa duże labradory i strasznie mi się nie podoba, co ci ludzie robią... Codziennie oba przywiązane są do drzewa od samego rana, aż do momentu, gdy oni wrócą z pracy. Jeden jest spokojny, a drugi szczeka NON STOP. Nie wydaje mi się, żeby to było komfortowe dla nich, bez kitu. Pomijam w ogóle kwestię pogody, bo do tej pory było po +40 stopni codziennie, a teraz jest co prawda trochę chłodniej, ale wciąż bardzo ciepło no i codziennie leje deszcz i zdarzają się burze przez jakąś godzinkę, max dwie. Mam zamiar się tam wybrać na dniach.

Do zakładki "mój poradnik dla au pair" dodałam kolejny punkt, czyli pytania, jakie możecie usłyszeć podczas interview. Jeśli jesteście na początku swojej drogi, to możecie być zainteresowani, więc zapraszam do poczytania.

POLACY ZA GRANICĄ! Oh, czy tylko Wy macie wrażenie, że dwa znaki rozpoznawcze Polaków, to: wódka oraz słówko "kurwa". Ostatnio na Facebooku przeczytałam post dotyczący przeklinania i później komentarze i tak pomyślałam, że wspomnę o tym tutaj. I naprawdę, to jest mega przykre, ale Polacy sami sobie wystawiają takie opinie przecież. Jak jakiś obcokrajowiec przyjedzie do Polski, to słyszy coś w stylu: "chodź, zobaczymy, ile możesz wypić!" Ile razy, spacerując po ulicach w innych krajach, poznawałam naszych rodaków po tym, jak używali wspomnianego wyżej słowa jako przecinka co trzy wyrazy. Wiecie, ja nie mam nic do przeklinania, jeśli ktoś chce, ale bez przesady. Nie tak, żeby później ludzie dookoła świata, na pytanie czy potrafią powiedzieć coś po polsku, odpowiadali Wam "słowo na K" - niech chociaż na moim blogu będzie porządnie ;D. Nie no, wydaje mi się, że wiecie, o co mi chodzi. Musiałam to z siebie wyrzucić!
Oczywiście nie mówię, że wszyscy tak mają! Opowiadam o przykładach, których byłam świadkiem.

Czy Wy lubicie kabarety? Jeśli tak, to obejrzyjcie sobie tegoroczną Mazurską Noc Kabaretową! Uśmiałam się, więc polecam :).

Czy ja coś jeszcze chciałam... Nie, chyba nie. W sumie, jako że pusto w dzisiejszej notce, dodam kilka losowych zdjęć, co by tu trochę to wszystko ożywić.

Mój ulubiony ciuch z całej szafy! :D




Pamiętacie to zdjęcie? Grudzień 2013 :).
Tyyyle się wydarzyło od tego czasu!





Do następnego!
Aga

PS. Jeśli ktoś przegapił drugi post z serii tworzonej przeze mnie i Nathana i chciałby poczytać, to zapraszam TUTAJ :).

28 comments:

  1. Domyślałam się, że koszty związane z opieką medyczną w USA są ogromne ale, że aż tak?! Masakra... współczuję!

    Co do psów, zrobiłabym to samo. Poszłabym do nich na interwencję.... albo odwiązała je od drzewa! A ci ludzie niech sami się przywiążą najlepiej! Ehh ... szkoda gadać!

    Świetna koszulka! :D


    Btw. Nadrobiłam w końcu i przeczytałam ostatni post. Jak zwykle ciekawe spostrzeżenia. Czekam na drugą część, bo podejrzewam, że będzie coś w rodzaju wyjaśnienia, podania przykładów itd. co Wy o tym myślicie i jakbyście rozwiązali te sytuacje, czy przynajmniej jak powinno się zachować w takich przypadkach. Może komuś otworzy oczy i pomoże wprowadzić jakieś zmiany w swoim zachowaniu.

    Pozdrawiam buziaki :))

    ReplyDelete
    Replies
    1. Opieka medyczna jest dobra, ale jak się nie jest bogatym, to lepiej nie chorować ;PP.

      Delete
  2. WOW ale Cię podliczyli! Masakra...

    Alicia ma słodki uśmiech :D

    Biedne pieski :( Też bym poszła do takich sąsiadów.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Zobaczymy, co mi powiedzą;).

      Delete
    2. Pewnie będą się głupio tłumaczyć.. -,-

      Delete
    3. Może w Georgii działa jakiś odpowiednik RSPCA i jeśli rozmowa z sąsiadami nic nie da, taka organizacja coś by zdziałała? Fajnie, że nie jest Ci to obojętne:)

      Delete
    4. Dzisiaj nie widziałam tych psów w ogóle, więc albo ktoś jest w domu, albo stwierdzili, że wystarczy już trzymania ich na zewnątrz przywiązanych do tego drzewa. Zobaczymy jutro! Czuwam tu na posterunku ;).

      Delete
  3. Ubezpieczenie podstawowe pokrywa wszystkie koszty. Gdybyś tylko trzymała ze sobą kartkę z Twoimi danymi ubezpieczeniowymi, to trafiłabyś w ręce lekarza który współpracuje z daną firmą ubezpieczeniową i nie płaciłabyś takich olbrzymich rachunków. Wiem to, bo sama byłam w podobnej sytuacji. Firma ubezpieczeniowa ma kontakt z tysiącem lekarzy w stanach, więc nawet jeśli to się wydarzyło w DC to nie byłoby żadnego problemu gdybyś tylko trzymała świstek w portfelu, tak jak nam wszyscy mówili i mówią od samego początku kiedy postawimy stopę na amerykańskiej ziemi jako au pair, czy nawet na aplikacji w telefonie którą sama posiadam, mam tam wszystkie dane ubezpieczyciela.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiem, że mówisz ze swojego doświadczenia, ale ja również zawsze opowiadam o swoim i niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Nie był to pierwszy lekarz w Stanach, którego odwiedziłam, a wcześniej zawsze miałam ze sobą kartę (btw, nie chce mi się tłumaczyć drugi raz, czemu jej nie miałam - wszystko jest opisane w tamtym poście) i wcale nie pokrywali mi wszystkiego - za każdym razem musiałam coś płacić. Jeśli więc Ty miałaś inne doświadczenia i lekarzy miałaś za darmo, to szczerze zazdroszczę i nie ma tu żadnej ironii ani nic.

      Delete
  4. ALE JAJA! Tak weszłam na GAWO, bo jak się zapisywałam to było napisane jak byk, że ubezpieczenie zdrowotne ROZSZERZONE, teraz weszłam i nic takiego nie ma! W dodatku z tego co pamiętam nie było zakładki jak "Ubezpieczenie" teraz jakby to dopiero dodali. Żarty sobie robią. Przeszukam jeszcze raz umowę i zobaczę, bo tam dam sobie rękę uciąć, że też miałam napisane ROZSZERZONE. Dam znać.

    Poza tym absolutnie nie toleruje takiego traktowania zwierząt. Ja bym zadzwoniła na policje czy coś... chociaż to raczej nie podlega pod żaden paragraf :/

    ReplyDelete
    Replies
    1. O, to ciekawe. Ja nie wiem, nie wypowiem się, bo nie pamiętam, co było na stronie wcześniej.

      Delete
    2. Ja ostatnio jak przeglądałam profile agencji to było właśnie, że jako jedyni mają ubezpieczenie rozszerzone w cenie... Tylko kurcze nie pamiętam czy Gawo czy Prowork bo te agencje obie współpracują z APC, nie? Ale jaja. Jak nie będzie opcji chociażby wykupienia tego ubezpieczenia szerszego to chyba będzie gdzieś w PL się ubezpieczyć, czy coś. Nie wiem jak tam Aga jesteś z polskimi wiadomościami ale jest głośno o lasce, babce właściwie, która wyjechała do Turcji i dostała udaru. Nie miała ubezpieczenia. I za dzień w szpitalu kasują ją tysiąc dolców. Czy tam euro. Mniejsza. Masakrycznie dużo. A sprowadzenie jej samolotem kosztuje 80tys. Kosmos! Przezorny zawsze ubezpieczony..... Nigdy nie wiadomo kiedy nam się coś przytrafi. Na ubezpieczenie lepiej nie żałować. Po tym poście utwierdziłam się w tym w stu procentach!

      Delete
    3. Nie wiem w sumie, z kim współpracuje Prowork. Nie słyszałam o tej dziewczynie! Tysiąc euro za DZIEŃ?! Nie wypłaciłabym się do końca życia chyba... Ona już wyszła z tego szpitala?
      Racja, racja!

      Delete
  5. ja waśnie nie mam kasy na to ubezpieczenie i mega się boję, że coś mogłoby się wydarzyć :C. chyba zacznę żebrać w rodzinie :D.

    ReplyDelete
  6. aż strach się bać zachorować ;o ja mam wykupione najbardziej rozszerzone ale i tak się pewnie będę obawiała pójść do lekarza :P
    koszulka mistrz! <3

    ReplyDelete
    Replies
    1. Taki zwykły lekarz to na pewno jest milion razy tańszy, a czasem i za darmo można znaleźć :).

      Delete
  7. Bardzo podobaja mi sie zdjecia robione Twoim apartem, nasycenie barw itd. Uzywasz photoshopa czy wrzucasz fotki prosto z aparatu? Czy moglabys mi podac model ktorego uzywasz? W ktoryms poscie czytalam ze kupilas go na miejscu. Czy moge wiedziec za ile? z gory dzieki za odp:) pozdrawiam

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie używam photoshopa w ogóle. W tej notce poprawiane było tylko to z mewami, a aparatem robione było tylko to z Paryża, bo resztę robiłam, jak jeszcze go nie miałam i używałam telefonu (LG VS980), który ma całkiem dobry aparat.
      Kupiłam Nikon D3200. Nie jest to najnowszy aparat, ale nie potrzebowałam nie wiadomo czego i jestem bardzo zadowolona. Ma wszystko, co potrzebuję i uważam, że robi bardzo dobre zdjęcia (co widać w niektórych moich notkach). Zapłaciłam za niego $799 (w tę cęnę wliczony był już podatek i karta pamięci - nie pamiętam, ile kosztował sam aparat).
      Pozdrowienia :)

      Delete
    2. Serio tyle zapłaciłaś za Nikona ? :o
      Kupiłam taki sam tutaj, z dwoma obiektywami za 480$ (no, ale był black friday) :o

      Delete
    3. Ja kupiłam normalnego dnia, nie na black friday, więc to zupełnie co innego :P

      Delete
  8. Jak zamierzasz zapłacić te 3tys? Przecież to ogromna kwota, nie wiem skąd oni biorą te ceny o.O

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie chcę się zagłębiać w moje sprawy finansowe, więc wybacz, ale nie odpowiem na to pytanie. I zgadzam się, że to ogromna kwota... To przykry fakt :/

      Delete
    2. Zapłaci ciałem? ;)

      Delete
    3. Nawet jeśli zdecydowałabym się na ten sposób, to jest już moja sprawa :).

      Delete
    4. Ludzie to są jednak złośliwi...Może Aga zapłaci sama, może zapłaci Nathan, może zapłaci jej rodzina, co za różnica.

      Delete
  9. Ekstra koszulka ! :D Ale masakryczne koszty do płacenia za pobyt w tym szpitalu :O Myślałam,że może z tysiąc będzie,ale że trzy?!?! Na odległość bym tym sąsiadom coś zrobiła,jak można tak traktować zwierzęta?! Wpadam i robimy z nimi porządek :D
    Pozdrawiam:*

    ReplyDelete
    Replies
    1. Też się tego nie spodziewałam.
      Okej. W sumie na razie już nie ma tego problemu :P

      Delete